Nie planowałem swojej kariery zawodowej na jej początku. Wiedziałem tylko, że chcę związać się z IT i liczyłem na to, że im dłużej będę w branży tym jaśniejsza stanie się wizja mojej przyszłości. Tym bardziej nie miałem planów co do miejsca mojej pracy, ale wiedziałem jedno: nie chcę trafić do dużej firmy. Moja kariera w 2018 roku liczy 10 lat, w tym 7, to praca dla trzech korporacji. Czy moje ideały upadły? Nie. We wszystkich trzech firmach znalazłem swoje miejsce i może jest tak, że trochę przyzwyczaiłem się do myśli, że jestem jednym z kilkudziesięciu tysięcy pracowników, każdego ranka trzymających w ręce identyfikator z tym samym logo, ale dużo bardziej chodzi o to, że zbudowałem sobie dobrą atmosferę przypominającą pracę raczej w rodzinnym biznesie niż molochu. Czy więc praca w IT w korporacji jest dobra?
Na początku kariery
Szukając pracy na studiach czy bezpośrednio po nich zauważamy, że duża ilość ofert skierowana dla mniej doświadczonych kandydatów pochodzi z działów Human Resources korporacji. Tak, “Houman Resources”, bo to już nie Kadry. Kiedy przyjrzymy się propozycjom na stanowiska juniorskie odsetek tych, prowadzących do dużych firm jest znaczny. Korporacje chcą inwestować w młodych niedoświadczonych informatyków. A gdzie haczyk? Sęk w tym, że go tutaj nie ma. W sytuacji, kiedy firma potrzebuje 200 osób do pracy od zaraz a zapełnia jedynie połowę wakatów, zrobi wiele, by zdobyć nowego pracownika. Jeśli ten w dodatku będzie ukierunkowany na rozwój, stanie się dla niej idealny. Czy warto spróbować? Warto iść na rozmowę i zapytać o szkolenia, zadania i możliwości podjęcia ambitniejszych obowiązków w przeciągu najbliższego roku. Istnieje duża szansa, że usłyszysz wiadomości, które zrobią na Tobie wrażenie. Dobrze je zapamiętaj jeśli zdecydujesz się podjąć tam pracę by nie okazały się tylko chwytem reklamowym, chociaż raczej nim nie będą.
Praca po kilku latach
Specjaliści z doświadczeniem często trafiają do korporacji. Powodów jest wiele. Pieniądze, nowe doświadczenie, stabilizacja, praca z domu czy inne ustępstwa, na które decyduje się pracodawca chcąc uczynić swoją ofertę bardziej atrakcyjną. Ustępstwa to słowo klucz. Wbrew pozorom w korporacji można się na wiele umówić. Na przykład jeśli masz 15 lat doświadczenia i nie w smak Ci nocne dyżury pod telefonem, podczas których nie dzieje się prawie nic, jednak Twój przełożony (Twój przełożony to Menadżer) zmuszony jest prosić Cię podjęcia się i takich zadań, spróbuj znaleźć dla siebie okazję. Możesz zgodzić się na połowę takich dyżurów za możliwość pełnej, albo większej swobody pracy z domu o ile Ci na tym zależy. Jeśli wolisz bardziej elastyczne godziny pracy też nie powinno być z tym problemu. Jeśli trafiłeś na przełożonego, który nie podejmuje tego typu negocjacji masz ogromnego pecha, takie podejście to zdecydowana rzadkość.
Co mnie czeka w korporacji
Jeśli zdecydowałeś się na pracę w korporacji i jest to Twój „pierwszy raz” poczujesz różnicę w odniesieniu do tego co znasz z przeszłości. Na pewno zapamiętasz jedno słowo: procedura. Jest ono wymawiane bezpośrednio i w domyśle przy wielu okazjach. Potrzebujesz zrestartować serwer? Nie zaczekasz po prostu do wieczora (w korporacji: after business hours). Tutaj zastosować musisz procedurę. Chcesz wykonać zmianę w środowisku? Częścią procedury jest stworzenie dokumentu opisującego jej przeprowadzenie. Na okazję pisania takowego istnieje również procedura. Czy zatem procedura to bzdura? Rzadko kiedy. To narzędzie pozwalające uporządkować pewne sprawy. Pomyśl, że loty w kosmos organizowane są w oparciu o procedury, w których wszystko jest dokładnie opisane. Stosowanie się do nich zapewnia przeżycie. Może to i przerysowany przykład, jednak zajmując się serwerami banków docenisz istnienie procedur po pierwszym nieautoryzowanym restarcie serwera w nocy, kiedy akurat Twoje skrypty na tym samym serwerze zmieniały świat na lepsze. Oby tylko procedury były jasno opisane.
Praca w korporacji otoczona jest pewną aurą. Tam nic nie jest tak „po prostu”. Jeśli potrzebujesz zaświadczenia od pracodawcy, najpewniej taką prośbę zgłosisz przez portal HR i zajmie się tym najpierw ktoś w Hiszpanii, później w Polsce a na koniec zaczekasz na przesyłkę z dokumentem. W przypadku awarii firmowego laptopa – mimo, że wsparcie techniczne znajduje się za ścianą i znasz tam wszystkich chłopaków – zadzwonisz do Indii, opiszesz problem a konsultant stworzy dla Ciebie zgłoszenie (ticket). Następnego dnia oddzwoni, by uzupełnić dane i na szczęście obieca przesłanie sprawy do kolegów w pokoju obok. Od tego momentu proces przebiega raczej podobnie do tego, jak go sobie wyobrażasz. Lubisz szkolenia? To miejsce dla Ciebie. Nie chodzi nawet o te techniczne, ale o obowiązkowe wewnętrzne opisujące co robić z wydrukami czy jak nosić przypięty identyfikator. Co roku jest ich kilka. Tutaj jednak ciężko o ironię, ponieważ pewne rzeczy tylko z pozoru są oczywiste.
Jak żyć?
Korporacja to nieco inna rzeczywistość niż praca w mniejszej firmie. Jak się tam odnaleźć? Odpowiedź jest prosta: tak samo jak w wszędzie indziej. Jeśli już zdecydowałeś się na pracę właśnie tam, miałeś ku temu pewne powody. Skup się na nich. Nie wyłączaj myślenia i staraj się tworzyć dobrą atmosferę w małej społeczności Twojego zespołu. Jesteś częścią ogromnej firmy, to jednak nie oznacza, że musisz się nią całą przejmować. Masz swoje obowiązki i swoją własną przestrzeń, w której się poruszasz. Wyobraź sobie ze ten wycinek to całość i nie ma nic więcej, a będzie Ci łatwiej. Nie dostosowuj się na siłę i nie postępuj wbrew sobie. Jeśli w Twoim zespole nie ma miejsca na własne zdanie – zmień to pierwsze. Nie ulegaj pokusie oddawania się bez reszty. Zaangażuj się, ale nie poświęcaj. Jak mówił Jacek Walkiewicz: “Wyobraźcie sobie jajecznicę na boczku.W przypadku jajecznicy na boczku kura była zaangażowana, a świnia się poświęciła. W życiu nigdy nie należy się poświęcać, ponieważ koszty tego są zawsze większe niż zyski.” To prawda nie tylko w korporacji, ale tam jest szczególnie widoczna.
Wyobraźcie sobie jajecznicę na boczku.W przypadku jajecznicy na boczku kura była zaangażowana, a świnia się poświęciła. W życiu nigdy nie należy się poświęcać, ponieważ koszty tego są zawsze większe niż zyski
Jacek Walkiewicz
Jest źle, jeśli po pół roku zauważysz, że pracujesz po 12 godzin dziennie, nosisz przy sobie ciągle dzwoniący telefon służbowy, a kiedy rozmawiasz z żoną mówisz: „Wiesz kochanie, performance naszego syna jest not compliant. Myślę, że powinniśmy się sfocusować na taskach, które zprogresują go i będzie to niezły achievment. Wiem, że to challenge, ale najważniejsze sa long term goals, you know what i mean”. Wtedy powiedz sobie stop. Wyłącz wszystkie sprzęty elektroniczne i wyjedź na 2 tygodnie w Bieszczady. Później wróć do swojej małej przyjemnej firmy, do zajęć, które lubisz, gdzie dzień pracy trwa 8 godzin i ani chwili dłużej. Ani przez moment nie myśl o tym, że ten Twój raj na ziemi to pokój numer G352 w jednym z tych ogromnych budynków, zajmujących 1/5 powierzchni dzielnicy należących do korporacji, w której pracujesz. „You know what I mean”.
Artykuł powstał w 2016 roku dla zewnętrznego serwisu. Po ustaniu współpracy, publikuję go tutaj, jako ogólnie nadal aktualny :)